wtorek, 7 października 2014

#12 Zayn część 10

-przepraszam-powiedziałyśmy jednocześnie.
- nie masz za co, to mnie poniosło-wyprzedziła mnie Perrie.
- nie, nie to ja przesadziłam-powiedziałam szybko.
- nie naprawdę....
-obie zawiniłyśmy-powiedziałam żeby dalej się nie kłucic. Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi żeby mnie wpuścić. Usiadłyśmy na jej łóżku.
-okej Pezz-zaczęłam-jest 10:45 za 45 minut będzie tu fryzjerka. Masz dokładnie 45 minut na prysznic i tym podobne. Ja tu poczekam.
-okej ...jasne-mruknela niemrawo.
-nie martw się-powiedziałam-na pewno nie potkniesz się o tren.
-wiesz, że nie o to się martwię-odpowiedziała i zamknęła się w łazience.
Równo o 11:30 do hotelu przyjechała zamówiona fryzjerka i makijazystka. Miała sympatyczną twarz i widać było, że zna się na rzeczy.
- to jak czeszemy?-zapytała kobieta Perrie która coraz bardziej się denerwowala.
- delikatne loczki, a grzywka spięta z boku-powiedziała dziewczyna. Kobieta spokojnie wykonywała swoją pracę. Później jeszcze pomalowala Perrie. Efekt był oszałamiający. W moich oczach pojawiły się łzy.
-wyglądasz pięknie-powiedziałam i przytuliłam ją.
-oh prosze zachować łzy na później-zaśmiała się fryzjerka i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
-chwilę-powiedziała do niej Pezz- jeszcze moja druhna nie jest gotowa. Siadaj- zarządziła.
- nie, no co ty- powiedziałam do niej-ty masz ładnie wyglądać.
-ty też masz-ucięła naszą rozmowę. Usiadłam na krześle. Perrie wszystko powiedziała kobiecie, która po chwili zajęła się i mną. Kiedy po jakiś 10 minutach spojrzałam w lustro stwierdziłam, że wyglądam naprawdę ładnie. Makijaż nude wyglądał idealnie na mojej twarzy, a proste włosy dodawały twarzy uroku.
-dziękujemy- powiedziałam do wychodzącej kobiety.
-dobrze, Perrie. Mamy jeszcze 15 minut i zakładamy suknie- powiedziałam.
- okej, ale co ty masz zamiar założyć?- zapytała. Tym pytaniem zbiła mnie z pantałyku. W całym zamieszaniu zapomniałam o sukience. Wcale jej nie kupiłam.
- spokojnie pomyślałam za ciebie- uśmiechnęła się do mnie i podała mi pokrowiec i pudełko z butami- idź się przebież, a potem zajmiemy się mną.
- nie wiem jak ci dziękować-powiedziałam i usciskalam ją.
- nie ma za co-westchnela- no już, idź-dodała z uśmiechem.
Weszłam do łazienki i otworzyłam pokrowiec. W środku była przepiękna granatowa sukienka.(trochę długi ten link i musicie chwile poczekać aż się włączy ta sukienka) https://www.google.pl/search?q=granatowe+sukienki+na+wesele&client=ms-android-samsung&espv=1&source=lnms&tbm=isch&sboxchip=Grafika&sa=X&ei=n1E1VJrjFqXiywOElIHoCw&ved=0CAYQ_AUoAQ#facrc=_&imgrc=7nHgPsWATLmGdM%253A%3BCVxDBxTvgf7eSM%3Bhttp%253A%252F%252Fmohho.com.pl%252Fenvironment%252Fcache%252Fimages%252F0_0_productGfx_1946d3547596121257da6ec6123946bc.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Farchiwum.allegro.pl%252Foferta%252Fmohho-sukienka-granatowa-wesele-olowkowa-34-xs-i3594621707.html%3B870%3B1110
Do kompletu czarne nie zbyt wysokie szpilki. Ubrałam się. Sukienka idealnie podkreślala mój duży biust i teraz już zgrabne biodra. Wyszłam z łazienki i zamknęłam oczy, bo nie chciałam widzieć jej reakcji
- o matko wiedziałam, że będziesz wyglądać cudownie-pisnela Perrie i mocno mnie przytulila- do kompletu masz tu czarną kopertwoke. Oderwalam się od blondynki i dopiero wtedy zobaczyłam chłopaków. Niall i Harry stali osłupiali z rozwiazanymi krawatami i rozbierali mnie wzrokiem. Perrie rzuciła w nich poduszką i obie zaczęliśmy się śmiać z ich zdezorientowanuch min. Spojrzałam na zegarek ścienny i mój humor od razu gdzieś uleciał. Do ślubu zostało 30 minut.
- idź jeszcze do toalety Pezz i ubieramy suknie-powodzialam do niej. Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki podeszłam do chłopaków. Wróciło do mnie stare wspomnienie. Nie umieli wiązać krawatów. Stanęłam przy Harrym i podwinełam mu kołnierzyk. Złapał mnie w talii. Kolejny stary nawyk. Tak samo pomogłam Niallowi. Usmiechneli się.
-obrućcie się przystojniaki-powiedziałam do nich- cudownie- dodałam gdy wykonali moje polecenie.
- i tak nikt nie może równać się z tobą- powiedział Harry. Zaśmiałam się.
-tak wszyscy uwielbiamy zombie w drogich sukienkach-żachnęłam się. Przewrócił tylko oczami i wtedy zadzwonił jego telefon.
- to Zayn-powiedział i wyszedł żeby odebrać. Na samo jego imię zrobiło mi się słabo. Niall natychmiast mnie złapał.
-podaj mi torebkę i wodę-powodzialam do niego. Wykonał moje polecenie błyskawicznie. Z torby wyjelam xanax wysypałam kilka tabletek na rękę i już chciałam włożyć je do ust, ale zatrzymał mnie Niall.
-nie powinnaś-powiedział poważnym tonem.
- a chcesz żebym przetrwała ten dzień-rzucialam wytącajac mu tym wszystkie argumenty. Już po chwili lek zaczął działać, ale i tak mnie to nie uspokoiło. Oboje drzwi się otworzyło i dołączyli do nas Perrie i Harry.
- Zayn mówi, że musicie już jechać-powiedział do Nialla.
- a ty?- zapytał blondyn.
- ja mam poczekać na dziewczyny-popatrzył na nas lokers.
- okej, powodzenia Perrie-dał jej buziaka- trzymaj się (t.i). Pamiętaj ten w czarnym garniturze to ja- powodzial gdy mnie orzytulal.
-postaram się zapamiętać-powiedziałam niemrawo.
Poszłam po suknie i położyłam na łóżku. Harry wygodnie rozsadził się na krześle.
-idź poczekać w samochodzie- nakazałam mu, a kiedy zamknęły się za nim drzwi rozsunęłam zamek pokrowca z suknia.
- gotowa?-zapytałam i popatrzyłam jej w oczy. Machneła mi tylko głową. Bardzo delikatnie rozpiełam sukienkę i pomogłam Perrie ją założyć. Potem jeszcze tylko buty i biżuteria. Dziewczyna wyglądała tak ja przewidziałam idealnie.
- brakuje ci tylko uśmiechu-powiedziałam do lustra w którym odbiła się jej przerażona twarz- naucze cie czegoś czego nauczył mnie kiedyś Zayn, dobrze? -kiwnela głową- to sposób na uspokojenie. Stan w delikatnym rozkroku. Ręce wzdłuż ciała. I teraz wypowiadaj powoli słowa, które dobrze znasz. Wolno i z odstepami-poradziłam jej.
Zastanawiała się chwile, a potem usłyszałam tekst jednej z moich ulubionych piosenek.
-take my past...... and take my since...empty sail take the wind... heal... heal....heal me-powiedziała Perrie i  juz wiedziałam, że jest gotowa.
- to idziemy-szepnęłam.
Kiedy zajechaliśmy pod kościół był tam już chyba cały Londyn. Miliony gości, paparazzich i fanów przyklejonych do bramy.
-Perrie, ja i Harry pojedziemy poszukać twojego taty i powiemy mu żeby tu przeszedł-powiedziałam-my zobaczymy się dopiero w kościele. Powodzenia kochana-powiedziałam z uczuciem i ją przytulilam, a potem szybko wyszliśmy z samochodu. Byłam przyzwyczajona do paparazzich, ale to co się tu działo przebiło wszystko. Na szczęście udało nam się dostać do kościoła.
- idź już na miejsce, Harry-powiedziałam mu. Spojrzał na mnie zmartwiony. Nienawidzilam tych głupich spojrzeń, ale mimo to kiwnelam głową i powiedziałam
-na pewno sobie poradzę.
Rozejrzalam się po kościele i przy drzwiach do zakrystii zobaczyłam Nialla rozmawiającego z ojcem Perrie. Podeszłam w ich kierunku.
- już czas Proszę pana-powiedziałam delikatnie dotykając jego ramienia- Perrie czeka w samochodzie.
-dziękuje-powiedział i poszedł do córki. Popatrzyłam na Nialla i już miałam coś powiedzieć kiedy usłyszeliśmy odgłos tluczonego szkła w zakrystii. Spojrzelismy na siebie i szybko weszliśmy do pomieszczenia. Zayn klęczał przy potłuczonym wazonie i chyba chciał go ukryć, ale jego ręce trzęsły się tak bardzo, że nie był w stanie zobaczyć co tak naprawdę w nich trzyma. Już raz widziałam Zayna w takim stanie, kiedy próbowałam zmusić go do rzucenia palenia. Wytrzymał tydzień, a potem dostał podobnych drgawek i takiego napadu szału, że prawie mnie pobił. Podbieglam do niego i chwyciłam go za ręce.
-Zayn, Zayn! -krzyknęłam-puść to Zayn!!!-chłopak popatrzył na mnie niewidzacym wzrokiem, ale puścił szkło- Niall okno- blondyn od razu wykonał moje polecenie -Zayn, wstań Zayn.
Chłopak wykonał moje polecenie, a ja zaprowadziłam go do okna. Z torebki wyjęłam paczkę papierosów i wyciągnęłam jednego, zapaliłam i dałam Zayn'owi. Pod wpływem nikotyny mulat szybko się uspokoił.
-dziękuje-powiedział kiedy już wypalił całego.
- nie ma za co, to mój obowiązek-odpowiedziałam.
-nieprawda-odparł- Niall idź sprawdzić czy nie ma Cię za drzwiami-rzucił do niego.
-jak możesz-oburzyłam się.
- to mój ślub mogę robić wszystko co chce-powiedział-wszystko.
Wzięłam kilka głębszych wydechowy żeby się nie zdenerwowac.
- Zayn-zaczęłam trochę spokojniej-przyszłym tu żeby życzyć ci powodzenia.
Prychnął.
- nie mam pojęcia jakim cudem przeszło ci to przez gardło-powiedział z ironią. Tak dobrze mnie znał. Wiedział, że ledwo, ledwo i ze strasznym bólem.
-tak więc powodzenia-powiedziałam ignorując jego słowa i tuląc go- została ci minuta do wyjścia.
Po tych słowach szybko wyszłam z zakrystii. Moje serce bilo tak nieregularnie. Oparłam się o sciane i wyjęłam z torebki tabletki. Blondyn patrzył na to niezadowolony, ale nic nie powiedział. Połknęłam kilka bez popijania i po chwili byłam gotowa.
-to idziemy-powiedziałam i ruszyłam na swoje miejsce za krzesłem Perrie. Usiadłam i uśmiechnełam się najbardziej szczerze jak potrafiłam. Swoją drogą kościół był bardzo ładny. Tak jak w hotelu zdobiony w stylu barokowym. Po chwili pojawił się obok mnie Niall, a kiedy małe dzwonki przy zakrystii zadzwoniły i wszyscy jak na rozkaz wstaliśmy na przeciwko mnie stanął Zayn ze swoim popisowym uśmiechem. Usłyszeliśmy pierwsze takty preludium Bacha Gunoda i juz wiedziałam, że Perrie weszła z ojcem do kościoła. Szli wolno, w rytm muzyki, a z każdym ich krokiem blondynka uśmiechała się coraz bardziej. Ojciec podał jej rękę Zayn'owi i szepnął krótkie "dbaj o nią". Mulat niewidoczne skinął na to głową i spojrzał na pannę młodą z zachwytem, ale i chęcią ucieczki w oczach. Bał się. Zdjął z dziewczyny welon i ceremonia się zaczęła. Wiedziałam z muszę dać radę, ale z każdym słowem kapłana czułam się coraz gorzej. Chciałam stąd uciec, sama albo z kimś, i schować się przed okropnościami tego świata, ... ale nie mogłam wiec stałam tylko z durnym uśmiechem.
W końcu nadszedł wyczekiwany chyba przez wszystkich oprócz mnie moment. Zayn i Perrie złapali się za ręce. Kapłan otworzył małą książkę i zapytał.
- czy ty Perrie Edwards bierzesz sobie obecnego tu Zayn'a Malik'a za męża?
Dziewczyna spojrzała mu w oczy i kiedy ksiądz podał jej mikrofon drżacym głosem powiedziała:
-tak.
-a czy Zayn'ie Malik'u bierzesz sobie Perrie Edwards za żonę?
Nastała chwila tragicznej ciszy.Mulat spojrzał na mnie zdezorientowny jakby z pytaniem w oczach. Nie ja miałam o tym decydować, ale "tak" wypowiedziałam bezgłośnie. Spojrzał na spokojnie stojąca dziewczynę i...
-tak-powiedział.
Czas się dla mnie zatrzymał.
Zaręczając się z Perrie, Zayn wbił mi nóż w serce, a teraz go przekręcił. Moje serce przyspieszyło chyba do granic swoich możliwości, a mi zakręciło się w głowie. Złapałam się stojącego obok mnie Niall'a który popatrzył na mnie wystraszony.
- (t.i)?- jak przez mgłę usłyszałam jego głos. I wtedy moje serce wydało z siebie ostatni najgłośniejszy dźwięk, a potem stanęło. Ostatnie co poczułam to kilka par ciepłych rąk ratujących mnie przed upadkiem. Następna była już tylko ciemność z którą nie miałam siły walczyć. Nie miałam, a może po prostu nie chciałam?  To poprostu nie miało sensu. Bo nic już go nie mialo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz