Szum fal. Jedyny dźwięk jaki słyszałam już trzeci dzień. Leżałam na pustej plaży na kocu i patrzyłam na falujace morze. Wyjazd był dobrym pomysłem. Tutaj czułam się wolna. Nikt nie mówił mi co mam robić. Co jest dobre, a ci złe. Byłam sama, ale miało to swoje złe strony. Tęskniłam. Nawet bardzo. Za Zayn'em i ogólnie za moimi przyjaciółmi. Dzwonili miliardy razy, ale nie odbierałam. To nie miało sensu. Byłam sama i musiałam przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy.
~ oczami Harry'ego~
-(...) nie ma tu żadnych śladów włamania- odpowiedział agent.
- wie pan jak bym chciał porwać przyjaciółke dwóch słownych zespołów to też bym się postarał żeby nie zostawić śladów- powiedział z sarkazmem Zayn.
- prosze pana-zaczął jakiś inny federalny- myślę, że powinien pan się uspokoić. Wasza znajoma napisałaz że wróci i są trzy wyjścia albo uciekła, albo tylko wyjechała na parę dni i faktycznie wróci, albo została porwana. -powiedział.
- żartujesz sobie ze mnie- krzyknął Zayn. Wszystkich martwiła to co się stało z (t.i). Wyjechała i zostawiła jedynie kartkę, że wróci. Ale Zayn był na skraju załamania nerwowego. Nie spał, nie jadł, nie pił. Palił tylko fajki. I ciągle siedział przy telefonie mając nadzieję, że ona w końcu zadzwoni. W sumie nie dziwie się pewnie zachowywałbym się tak samo na jego miejscu.
- a może namierzycie ją po numerze telefonu?- zaproponował Niall.
- próbowaliśmy to zrobić, ale dziewczyna wyjeła kartę sim i nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Próbujemy odnaleźć numer seryjny telefonu wtedy na pewno ją znajdziemy-odpowiedział.
- no to ruszcie tyłki- krzyknął Zayn- szybciej. Wtedy zadzwonił mój telefon. Wszyscy spojrzeli na mnie z nadzieją. Szybko go wyjąłem i spojrzałem na wyświetlacz.
-to Ed-(Sheeran) powiedziałem i odebrałem szybko.
- hej Ed sorry, ale teraz nie mogę. Pa- powiedziałem nie czekając aż się odezwie.
- Harry czekaj to waż..- nie zdążył nic powiedzieć bo się rozłączyłem
- nie jesteśmy w stanie nic o przyspieszyć-odparł facet-będziemy się z państwem kontaktować. Do widzenia. -powiedział i wyszli. Popatrzyłem na Malik'a. Był wściekły. Widziałem, że chciał już ją widzieć. Mieć przy sobie. W ogóle cała ta sytuacja była chora. Zawsze z chłopakami wieżyliśmy, że kiedy mulat zaprosi nas na ślub to panną młodą będzie nikt inny jak (t.i). Może nie byli oficjalnie parą, ale każdy kto ich dobrze znał wiedział, że ze sobą sypiają, ale u nich miłość czuć było na kilometr. Chłopak już miał zacząć wyklinać na wszystko i wszystkich kiedy mój telefon znowu zadzwonił. Popatrzyłam na wyświetlacz.
- znowu Ed- powiedziałam i odebrałem.
-słuchaj stary mówiłem ci, że to nie odp...-zacząłem.
-zamknij się i słuchaj Styles-rozkazał- wiedziałeś że mam koncert w Polsce?
- no coś wspominałeś-powiedziałem.
- no wiec w mojej garderobie były gazety i na jednen artykuł mnie zainwesował i poprosiłem żeby mi go przetłumaczyli i..-mówił rudzielec.
-do rzeczy Ed-niecierpliwiłem się.
- i tam pisało: przyjaciółka one direction (t.i) (t.n). Co dziewczyna robi Polsce?-powiedział. Zamarłem z telefonem w ręku.
- co? -krzyknąłem po chwili.
- znalazłem waszą przyjaciółkę- powiedział spokojnie.
- Boże Ed jesteś Bogiem.-krzyknąłem- kocham cię stary. Wiesz gdzie dokładnie jest?
- już czekaj-powiedział-jest w małym miasteczku na granicy z Rosją, ale nie ma podanej nazwy.
- boze chłopie dzięki z całego serca- powiedziałem
- nie ma za co. Powodzenia-odparł. -dziękuje pa-powiedziałem. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata.
- no!!- pomaglił mnie Louis.
- ed znalazł (t.i)- powiedziałem.
-gdzie? -zapytał od razu Zayn.
- jest w Polsce. W małej miejscowości nad morzem na granicy z Rosją-po jego oczach poznałem że niesamowicie się z tego cieszy, ale twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-będziemy wieczorem-powiedział i odwrócił się w stronę drzwi.
- Zayn! -krzyknął Liam i poczekał aż mulat się odwróci- nie możesz jechać.
-niby dlaczego? -zapytał zirytowany.
- nie oszukujmy się-powiedziałem- Wyjechała bo miała dość po wszystkim co się przez nas stało. Chciała odpocząć od ... od ciebie. Ona z tobą nigdzie nie wróci.
Widziałem, że zabolały go te słowa, ale za to on dobrze wiedział, że miałem rację. Przytaknął mi głową.
-ale trzeba po nią jechać- powiedział cicho- Niall?- blondyn podniósł głowę- pojedziesz po nią? Pomagałeś jej na początku i.... i ona c-chyba ci ufa prawda?
-tak. ja ... mogę jechać- odpowiedział Niall.
- tylko uważaj na nią.- mówił coraz bardziej roztrzęsiony Zayn.
-jasne-powiedział już ubrany chłopak-widzimy się za parę godzin. - powodzenia- powiedzieliśmy wszyscy. Spojrzałem na Zayn'a i oniemiałem bo po jego policzku spłyneła łza.
~oczami ( t.i )~
Było po już południu. Szłam właśnie brzegiem morza w stronę granicy Polski z Rosją. Fale lizaly delikatnie moje stopy. Piosenki chłopaków grały mi słuchawki w jednym uchu, a drugim słuchałam szumu. To wszystko było takie banalne. Moją tęsknotę zaspokajałam ich muzyką, ale było to absurdalnie lepsze niż do nich wrócić. W całym tym moim spokoju i harmonii nie dostrzegłam czegoś, a dokładniej kogoś kogo nie powinno tu być i dopiero oo chwili kiedy osoba była już na 5 metrów ode mnie byłam w stanie powiedzieć kim on jest. Nie pasował tu i moja dusza odczuła to nieprzyjemnym ukuciem. Zatrzymał się. Stałam przerażona przygotowując się do ucieczki. On nie może mnie stąd zabrać.
- Niall- szepnełam- co ty tutaj robisz?
- boze (t.i)-powiedział z ulgą-jak dobrze, że tu jesteś. Umieraliśmy ze strachu, a Zay...-zatkałam uszy. Nie chciałam słuchać o nim w tym miejscu. Niall przestał mówić i popatrzył na mnie smutno. Zbliżył się o krok wyciągając w tym samym czasie ręce do uścisku, ale odsunęłam się szybko, a on stanął przerażony.
- nie chce wracać, Niall-jęknełam bo w moich oczach stanęły łzy.
- (t.i) ale my. ..-zaczął.
- nie-krzyknęłam i rzuciłam się do ucieczki. Biegłam coraz szybciej chociaż wiedziałam, że nie mam szansy uciec bo to nie był pełen ludzi szpital ani centrum miasta tylko pusta plaża, a ja nigdy nie byłam długodystansowcem. Po chwili Niall poprostu złapał mnie mocno w swoje ramiona.
-puszczaj mnie ja nigdzie nie wracam-krzyknęłam przez łzy. Biłam go i szarpałam, a blondyn nadal mnie trzymał. W końcu zabrakło mi sił i zalewając się łzami wtuliłam w Niall'a. Chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej.
- nie daje sobie rady, Niall- wyszlochałam- jestem za słaba.
- siedzimy w tym razem pomogę ci- powiedział.
- nie rozumiesz?-zapytałam- ja się już nie nadaje do życia. Nie mogę wrócić bo dodaje wam tylko zmartwien.
- wszyscy kochamy cie taką jaka jesteś-powiedział- a ja nie mogę cię do niczego zmusić.
Nie odezwałam się tylko mocniej wtuliłam w Niall'a. Wiedziałam, że muszę wrócić i doprowadzić do tego ślubu, ale nie chciałam o tym teraz myśleć.
- zostańmy tu Niall-szepnełam w końcu- powiemy im, że umarliśmy.
-doprowadziłabyś tym Zayn'a do śmierci- powiedział- przez ostatnie trzy dni Zayn spalił 6 paczek papierosów, a spał może jakaś godzinę.
- i właśnie dlatego musze zniknąć z jego życia- powiedziałam- on ma teraz Perrie a ja znikne z jego życia po poprawinach. Musi się do tego przyzwyczaić.
- dziewczyno!- powiedział głośno Niall- on i ty jesteście .... Wy. .. jeżeli znikniesz z jego życia to on zrobi wszystko żeby cię znaleźć. Ty jesteś najważniejszą częścią jego życia. Bez ciebie Zayn zwariuje.
- poradzi sobie-powiedziałam z sarkazmem- w naszym kraju dziwki są tanie jak porucha to nie będzie pamiętał nawet jak miałam na imię
-przestań-podniósł głos- jak możesz tak mówić. To że ze sobą sypialiście było też twoją decyzją. Nikt cię nie zmuszał. Dla niego to było coś więcej niż zwykły sex. Kiedy Zayn wracał do nas od ciebie to wręcz biło kd niego szczęście. Kiedy przyjechał wybierać garnitur był wściekły, ale jego wygląd od razu się poprawił. Wory pod oczami były niewidoczne, a on taki energiczny i radosny. A to wszystko dlatego że to byłaś ty. Zawsze będzie o tobie pamiętał i się o ciebie martwił bo cię kocha- powiedział Niall patrząc mi w oczy. Kiedy w moich własnych znowu pojawiły się łzy.
- Niall- jęknełam-prosze cie. Nie mów ki takich rzeczy. On bierze ślub. Z Perrie. To ona będzie jego żoną bo Zayn do cholery ja kocha. A ja jestem wesołą druhną, która cieszy się ze ślubu przyjaciela-powiedziałam i popłakałam się na dobre.
- Przepraszam- zmieszał się- przesadziłem, ale nie kłamie.
Nie chciałam drążyć tego tematu.
- o której mamy samolot?-spytałam kiedy trochę się uspokoiłam.
- 22 jest wylot z Gdańska- odpowiedział-tak za godzinę musimy stąd wyjeżdżać.
-dobrze- zgodziłam się- możemy się przejść?-zapytałam.
- jasne- powiedział i wstał podając mi rękę.
- tylko proszę -powiedziałam dając sobie pomóc- więcej o nim nie rozmawiajmy. Blondyn przytaknął mi głową i ruszyliśmy. Moje serce się uspokoiło i znowu potrafiłam cieszyć się tym miejscem. Przez to wszystko zapomniałam już jakim wspaniałym facetem jest Niall. Rozmawialiśmy i wszystkim i o niczym skutecznie unikając trudnych tematów. Kilka razy nawet się uśmiechnęłam.
- szczerze to nie wiem po co zaczęłaś biec kiedy mnie zobaczyłaś- zaśmiał się chłopak- i tak nie miałaś radnych szans.
- żartujesz- zakpiłam- nie byłam gotowa. Chłopak popatrzył na mnie z powątpiewaniem i zaśmiał się na moją głupią minę. Wtedy przyszło mi coś do głowy. Popatrzyłam ba Niall'a wzywająco.
- berek-pacnełam go w ramię i zaczęłam uciekać.
- i tak cię złapie- krzyknął z mną.
- nie masz szans- powiedziałam głośno. Bieglismy tak jak małe dzieci śmiejąc się głośno i rozchlapując na boki wodę. To było cudowne. Czułam się taka lekka, beztroska. Niestety po chwili ręce Niall'a znalazły się na mojej talii i obruciły a potem upadliśmy na ziemię. Zaczęłam śmiać się w niebogłosy przygnieciona ciałem blondyna który śmiał się tak samo głośno. Zepchnelam go z siebie co wywało kolejną falę śmiechu. Śmialiśmy się tak i śmialiśmy, że rozbolaly nas brzuchy. Trzymając się za nie uspokajaliśmy oddech nadal co jakości czas cicho się podsmiewujac.
-prawie zapomniałem jak brzmi twój śmiech- powiedział Niall.
- tak. Ja też- odpowiedziałam już trochę mniej wesoło. Wstałam i nie odwracając się poszłam do wyjścia z plaży
-uspokój się to tylko lot samolotem-powiedział Niall łapiąc za moją trzęsącą się rękę. Nigdy nie bałam się latać. Wręcz to lubiłam, ale teraz to było co innego. Bałam się lecieć i bałam się wracać bo im wyżej samolot się wynosił tym ból którego nie czułam przez cały pobyt w Polsce się wzmagał.
- nie o to chodzi- odpowiedziałam automatycznie.
- to o co?-zapytał.
- boje się powrotu do rzeczywistości- szepnełam. Niall popatrzył mi prosto w oczy i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale szybko je zamknął. Nie mógł powiedzieć mi nic co byłoby w tej chwili odpowiednie. Resztę lotu spędziliśmy w ciszy trzymając się za rękę. Myślę, że on bał się tego co może w stać jeszcze bardziej niż ja. Zmęczona wszystkimi wydarzeniami w połowie lotu zasnełam.
Obudziło mnie lekkie szarpanie za ramię. Otworzyłam oczy.
-już jesteśmy-powiedział cicho Niall. Rozejrzałam się. Pomimo środka nocy w moim domu paliło się dużo świateł. Już tam jest pomyślałam a moje serce od razu przyspieszyło swój rytm.
-będzie dobrze- szepnął blondyn łapiąc mnie za rękę. Ścisnęłam ją lekko.
- nie będzie, ale miło ze jesteś pozytywny-powiedziałam po czym wyszłam z samochodu. Podeszłam do klatki otworzyłam drzwi i puściłam chłopaka przodem. Schody raptem wydawały mi się takie krótkie. Szłam po nich jak na skazanie. Moje serce biło coraz szybciej, a ręce lekko się trzesły. W końcu stanęłam przed drzwiami. Wzięłam kilka głębszych wdechów. Dasz radę pomyślałam. Nacisnełam klamkę i weszłam do środka. Wszystkie rozmowy ucichły. Słyszałam tylko delikatne oddechy. Moje kroki odbijały się echem po mieszkaniu. Byłam coraz bliżej drzwi do salonu. Jeszcze tylko kawałeczek. Kiedy weszłam do pokoju wszyscy wstrzymali oddechy. Popatrzyłam każdemu z nich w oczy aż doszłam do tych w które mogłabym patrzeć do końca życia. Jego oczy były pełne nieopisanego szczęścia i ulgi. Nie wiem ile tak staliśmy w milczeniu patrząc sobie w oczy, ale w końcu zostaliśmy w pokoju sami.
- jesteś-powiedział i podszedł do mnie.
-jestem-szepnełam.
-tak bardzo się martwiłem-zaczął i mocno mnie przytulił. Na początku zamarłam przerażona i zachwycona zemarazen, ale potem szybko oddałam uścisk- że ktoś cię porwał albo coś sobie zrobiłaś.....
-zupełnie nie potrzebnie- pogłaskałam go po plecach. Odsunął mnie kawałek żeby spojrzeć mi w oczy.
- ja tak bardzo Cię przepraszam -powiedział Zayn łamiącym się głosem- z to co wtedy powiedziałem. Ja-ja naprawdę... bo...to
Czy ja naprawdę byłam powodem jego płaczu? Płaczu, który widziałam drugi raz podczas naszej znajomości.
-to moja wina ja też przepraszam-powiedziałam- nie płacz przeze mnie Zay-dodałam cichutko. Wtedyt chłopak podniósł mnie jak pannę młodą i posadził na swoich kolanach na kanapie. Mocno się przytulił i milczał. Wdychał mój zapach i gładził nagą skórę na ramionach. Delektował się moją bliskością zapominając o całym świecie i pozwalając by moje serce zgubiło swój prawidłowy rytm.
- tak bardzo się cieszę, że tu jesteś- powiedział. Dobrze wiedział, że jke powinien tego mówić.
-Zayn nie powi....-zaczęłam.
-cicho- poprosił składając mi delikatny pocałunek na obojczyku na co zmadrżałam- wiem co mogę -powiedział już pewniej i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Wiedziałam do czego dąży. Szybko zerwałam się z jego kolan. Zrobił zniesmaczana mine.
- twój ślub jest już jutro-zaczęłam- a ja nie chce się znowu kłucić.
-przepraszam-powtórzył- masz rację ale ja .... nie mogłem się powstrzymać.
- nic się nie stało-odparłam.
-a szkoda- powiedział.
- to co się między nami działo nigdy nie powinno się było wydarzyć Zayn- powiedziałam- nie jest to także żaden powód do dumy.
-żałujesz?-zapytał złośliwe.
- nigdy czegoś takiego nie powiedziałam- szepnełam.
- przepraszam Zayn, ale jestem bardzo zmęczona i chce iść już spać- powiedziałam po chwili ciszy i miałam nadzieję, że zrozumiał aluzje.
-eh..em...no.mm jasne to..mhm.. -jąkał się zmieszany-chyba do jutra.
- tak- odpowiedziałam- do zobaczenia. Mulat podszedł do mnie pocałował mnie w policzek a potem wyszedł. Spokojnie (t.i) powiedziałam sobie w myślach kiedy moje skolatane serce znów przyspieszyło. "Wytrzymaj jeszcze jeden dzień" pomyślałam leżąc już w łóżku i zasnełam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz